Podsumowanie treningu w Turynie 31.05 do 05.06.2009

 

W sobotę późnym wieczorem (30.05.09) wszyscy nasi piloci zjawili się w Turynie. Wspomagani są przez profesjonalną ekipę techniczną w składzie Mirek Ogrodzki oraz Norbert Wandzel oddelegowaną przez producenta Diany. Dzięki temu piloci mogą myśleć tylko o lataniu a ekipa naziemna zajmuje się przygotowaniem sprzętu.

Poza poniedziałkiem i piątkiem wszystkie dni były lotne. Pogoda była wyborna. W ciągu dnia podstawy w Alpach dochodziły do 4000 m nad poziom morza. Występowała też fala. Dobre noszenia umożliwiły spenetrowanie całego rejonu rozgrywania zawodów. W czwartek dzięki dobrej pogodzie Sebastian doleciał aż do Monte Bianco (4810 mnpm) najwyższego szczytu Alp.  Miejscowi mówili, że mamy dużo szczęścia. Zwykle pogoda w tym rejonie jest dużo gorsza.

Podsumowanie

Niestety czwartek był ostatnim dniem mojego treningu we Francji. W sumie wylatałem ok. 19 godzin w czterech lotach. Na 7 dni pobytu tylko 2 były niepogodne, raz padał deszcz a raz wiał bardzo mocny wiatr i nie było fali.

Oto podstawowe koszty pobytu w Vinon:

- składka klubowa 125E za 12 dni,

- licencja francuska 38E bez ubezpieczenia za 12 dni (gdy się lata na własnym sprzęcie),

- hole - od 24 do 60E, ok. 3E za setną część godziny (moje hole trwały od 4 - 600m termika do 10 minut - 1200m fala)

- noclegi - 10E za osobę w pokojach na lotnisku (niski standard) lub gospodarstwie agroturystycznym na skraju lotniska

http://pagesperso-orange.fr/la_clape_vinonsurverdon/clape_uk/tarifs.htm,

- dojazd ok. 2100km w jedną stronę z centrum Polski - udało mi się w 24 godziny samej jazdy

Vinon sur Verdon - dzień szósty - 27 marca poranek

Niestety dzień wyjazdu zbliża się nieuchronnie. Dzisiaj przedostatni dzień latania, ostatni dzień na Dianie. Jutro tylko krótki lot na DuoDiscusie i powrót do Polski.

Pogoda dzisiaj przepiękna, typowa jak na Prowansję, palące słońce i pełny błękit, bez żadnej churki. Zanosi się na niezłą jazdę po skałkach daleko na północ:))

Tymczasem uciekam szykować szybowiec, a za 40 min odprawa. Później wieczorem napiszę trochę o kosztach, dojeździe, no i dlaczego wolę Vinon, a nie Saint Auban.

 Tosiek

Vinon sur Verdon - dzień piąty - 26 marca cd..

O 10.30 poszedłem na odprawę, na której nie dowiedziałem się nic szczególnego, poza tym, że da się latać. Odprawa była po francusku, prowadzący raczej nie zwrócił uwagi, że nie za bardzo kumam le francais. Drugą własną odprawę mają tutaj Niemcy, którzy mają swoją szkółkę szybowcową o rygorze Luftwaffe;) Piszę tak, bo dzisiaj startowali o 5.30 rano i latali do 19-tej. Musieli chyba założyć skafandry kosmiczne, że im nie było zimno;) Jeden z nich obleciał nawet 1000km według OLC, no cóż...

Ja po odprawie udałem się do naszego domku na tradycyjny polski lunch, czyli jajecznicę z ośmiu jajek. Na start pojechaliśmy przed 12-tą. Takiego rozwoju pogody nie spodziewałem się w żadnych kalkulacjach przedlotowych. Od rana widać było na niebie pojedyncze Cumulusiki, więc myślałem, że będzie normalna termika. Pewnie i była, ale mi nie dane było jej zasmakować.

Vinon sur Verdon - dzień piąty - 26 marca poranek

Dzisiaj prowansalski dzień wita nas słońcem, pięknym błękitnym niebem oraz znów silnym wiatrem. Mam nadzieję, że uda się polatać conieco. Jesteśmy już z Lilą po francuskim śniadaniu (zupka mleczna, bagietki i dżemik... ech Ci Francuzi:)). Za chwilę ruszamy na lotnisko, mamy całe 3 minuty jazdy:), trzeba uszykować bolid na dzisiejszy rajd.

Resztę napiszę później, oby było co pisać:)

 Tosiek

Vinon sur Verdon - dzień czwarty - 25 marca

Znów poranne niebo nie wita nas pełnią słońca. Na niebie pełno cirrusów, zdarza się i alto. Szybowiec mimo to zaciągnęliśmy na start i pojechaliśmy na zakupy. Ok. 12-tej wracamy, ja zaczynam powoli myśleć, gdzie wybrać się na kolejną wycieczkę a tu widzimy holówkę ciągnącą szybowiec w stronę Montagne de Lure. Za kilka minut wraca i znów holuje następnego. Coś się dzieje. Pytam Regisa a on mi odpowiada, że nad Manosque - miasteczkiem oddalonym o kilka km od lotniska jest druga fala od de Lure. Nosi podobno 2m/s. Trzeba to sprawdzić. Holuję się po 13-tej i na 1500m mam już do 4m/s. Wykręcam 3700 i przeskakuję do przodu. Na pierwszej fali nosi 5m/s, lecę dalej. Postanawiam przedostać się zgodnie ze wskazówkami Regisa, przez de Chabre do Pic de Bure. Przeskoki z fali na falę nie stanowią problemu. Pogoda robi się jednak coraz trudniejsza, widoczność coraz słabsza a wysokość maleje.

Vinon sur Verdon - dzień trzeci - 24 marca

Pogoda od rana wygląda nie za ciekawie. Niebo zaciągnięte wysokimi chmurami - nad Vinon przechodzi front chłodny. Mam nadzieję, że uda mi się po nim polatać, ale wiatr 60km/h i bardzo chwiejna masa w połączeniu z głosem Regisa Kuntza, podpowiadają żebyśmy wybrali na dzisiejszy dzień inny wariant - wycieczkę. Wybór padł na Marsylię, fruits de mer, itp.

Tosiek

Vinon sur Verdon - dzień drugi - 23 marca

Od rana piękny błękit, więc i pogoda też pewnie dopisze. Start ok. 13-tej, hol błyskawiczny, wyczepienie i ... masło... Bezchmurna okazała się bardzo słaba. Przez ok. 1,5 godziny udało mi się przelecieć połowę drogi do gór, na szczęście druga połowa poszła znacznie szybciej. Góry to już była zupełnie inna bajka. Montdenier, Montagne do Coupe - 4 metry średniego, Cheval i już jestem na Parcourze. Dwie podkrętki i przeskakuję jezioro Serre de Poncon. Na Guillaumie znów ładny komin i lecę dalej na północ. Wiatr północno-wschodni, dosyć mocny przeszkadza termice co dosyć szybko odczuwam w okolicy Briancon, gdzie spadam na 2000m. Chyba wycieczka na Glacier Blanc się nie uda :( Na zegarze mam już 17-tą, 140km do domu, więc trzeba zbierać się do powrotu.

Vinon sur Verdon - dzień pierwszy - 22 marca

O wyjeździe na latanie w Alpy Francuskie marzyłem od 2006 roku, kiedy latałem w Vinon sur Verdon w Mistrzostwach Świata w klasie Światowej. Każdy, kto tu przyjeżdża z pewnością powie to samo, latanie tu to poezja. Po raz pierwszy przyjechałem tutaj o tak wczesnej porze roku, czyli w marcu. W 2006 byliśmy tu z reprezentacją pod okiem Sebastiana Kawy w kwietniu. Miesiąc różnicy robi jednak swoje. Wtedy pogody były już prawie letnie, natomiast teraz śnieg zalega nawet na niewielkich wzniesieniach. No ale przestaję ściemniać.

XXV Zjazd Krajowy Aeroklubu Polskiego

Poniżej zamieszczam relację prowadzą na bieżąco z XXV Zjazdu Krajowego Aeroklubu Polskiego. Poniższy tekst jest pisany na szybko, także może zawierać pewne błędy.

Sobota, 14.03.2009 r.

lekko po 10:00 Z lekkim opóźnieniem rozpoczęły się obrady XXV Zjazdu Krajowego Aeroklubu Polskiego. Prezes AP Gromosław Czempiński powitał gości, m.in. posła Witolda Sitarza, senatora Andrzeja Szewińskiego, przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury, Ministerstwa Sportu, Sił Powietrznych, Urzędu Lotnictwa Cywilnego (Tomasz Kądziołka) i innych.

Wybór Przewodniczącego Zjazdu - zgłoszono dwie kandydatury - Tomasz Kawa, Waldemar Ratajczak. Na Przewodniczącego wybrano Waldemara Ratajczaka.

Prezentacja filmu dot. początków lotnictwa sportowego w Polsce

Subskrybuj zawartość